Plezjozaury i Pterodaktyle – dodatki do Draftozaura

Gra Draftozaur to klasyczny rodzinny tytuł, który stworzyło całe stado autorów: Antoine Bauza, Corentin Lebrat, Ludovic Maublanc, Théo Rivière. Połączenie mechaniki draftu z tematem (i meepelkami) dinozaurów to był strzał w dziesiątkę. W Polsce gra została wydana przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia, co ciekawe, z własną dużo piękniejszą okładką pudełka. Co więcej, Draftozaur to laureat Planszowej Gry Roku 2021 w kategorii gier dziecięcych. Nieco czasu zajęło mi pogodzenie się z tym faktem, bo z dziećmi nie grywam, sama też nie jestem już najmłodsza, a grać w Draftozaura lubię bardzo – no i jak to o mnie świadczy?

Uważam, że ta gra to bardzo przyjemny fillerek również dla dorosłych i będą się przy niej dobrze bawić wszystkie pokolenia. No bo jak się nie cieszyć, gdy możemy wylosować z woreczka stadko kolorowych dinozaurów? Będą tam triceratopsy, stegozaury, a może to właśnie nam trafi się czerwoniutki tyranozaur? Jak się nie cieszyć, kiedy możemy wybrać sobie tylko dla siebie (na własność!) jednego z nich – najpiękniejszego, i umieścić go na swojej planszetce przedstawiającej w zależności od nastroju słoneczną letnią lub mroźną zimową stronę? Co prawda następnie musimy przekazać całą miseczkę dinozaurów graczowi po lewej, lecz jak się nie cieszyć, skoro jednocześnie z prawej trafia do nas następna miseczka pełna kolorowych stworów? I znów wybieramy jednego z nich tylko dla siebie na własność: na planszetkę. Nie umieszczamy ich na tej planszetce tak znowu bez sensu; tutaj to dopiero musimy się napracować, żeby nasze dinozaury były zadowolone. Niektóre chcą żyć w parach, inne preferują samotny tryb życia. Jeszcze inne chcą się grupować tylko po trzy, albo naprzemiennie. Żeby nam jeszcze sprawę utrudnić, każdorazowo gracze rzucają kością, która określa, który z sektorów planszy nie będzie w danej turze dostępny. I bądź tu mądry. Jak już zupełnie jesteśmy na bakier z mądrością, bo pola naszej planszy się poblokowały, mamy ostatnią szansę na zrzucenie takiego dinozaura do rzeki. Dinozaury, jak dzieci, kąpać się szczególnie nie lubią, no ale te wykąpane dostaną jeden punkt zwycięstwa. No i jak tu się nie cieszyć?

Draftozaur to gierka dla 2 – 5 osób na kilka chwil przyjemnego kombinowania, dobrze działająca nawet na dwójkę graczy. Regrywalność zapewniała jej dwustronna plansza lato/zima i inne zasady rozmieszczania na niej meepli dinozaurów Czy taka gra potrzebowała dodatków? Wiadomo że nikt nie pogardzi kolejnymi gatunkami kolorowych dinozaurów. Ale mechanicznie? Czy nowe rozszerzenia wyszły jej na zdrowie?

  • [Współpraca reklamowa] Dodatki do gry otrzymałam, ku swej wielkiej radości, do recenzji od Wydawnictwa Nasza Księgarnia. Wydawnictwo nie miało wpływu na treść tej recenzji.

Plezjozaury

Oba dodatki do gry sprzedawane są razem. Oba mają autorskie grafiki, za które odpowiedzialny jest Roman Kucharski, i to na pewno wyszło całej grze na zdrowie, bo plansze cieszą kolorami i zapraszają do baśniowego świata wielkich gadów. Ilustracje na okładce mają w sobie taką żywiołowość, że ręce same wyciągają się po pudełko. Zajmijmy się najpierw żywiołem wody.

Plezjozaury były dinozaurami wodnymi, nie dziwi więc, że w pudełeczku tego dodatku znajdziemy pięć dwustronnych plansz rzeki, po których będzie mogło poruszać się stadko dziesięciu brązowych plezjozaurów. Każdy z graczy ułoży planszę rzeki umówioną stroną do góry pod swoją główną planszą; zaś do woreczka z dinozaurami dorzucana jest zależna od liczby grających liczba plezjozaurów. W każdej rundzie gracze losować będą po 7 dinozaurów do miseczki. Jeśli gracz zdecyduje się wybrać z miseczki właśnie plezjozaura musi umieścić go na rzece planszy głównej (nie obowiązuje go wówczas wynik rzutu kostki). I tu zaczyna się cały pomysł na działanie tego dodatku. Otóż plezjozaury umieszczone już w rzece będą poruszać się zgodnie z jej nurtem za każdym razem, gdy gracz dołoży do swojej planszy głównej wskazany na kłodach na rzece gatunek dinozaura. Plezjozaur lub grupa plezjozaurów automatycznie mija wówczas najbliższy pień drzewa i zatrzymuje się przed kolejnym pniem. Im dalej dopłyną plezjozaury, tym więcej punktów zdobędzie gracz na końcu gry za każdego z nich.

Ten dodatek to zupełna prościzna jeśli chodzi o zasady. Narzuca nam pewien styl gry, bo sensowne jest jak najszybsze umieszczenie plezjozaurów w rzece, by zdążyły pokonać jak największy fragment rzeki. Gracze w pierwszych ruchach starają się zatem wyłapać właśnie te brązowe gady z miseczek, ale niedługo potem zaczynają się pierwsze zagwozdki. Czy wybrać z miseczki dinozaura, który idealnie pasuje mi do tworzonej punktującej kombinacji na planszy głównej, czy jednak takiego, który przy okazji przesunie też plezjozaura o jeden pień dalej? Tu warto dobrze szacować moment gry i to, czy zdążymy jeszcze dopłynąć grupą plezjozaurów w sam dół rzeki, czy może lepiej skręcić w jej rozwidlenie, by zyskać cztery punkty za każdego z nich zamiast niepewnych trzech. Czy opłaca się jeszcze inwestować w plezjozaura w drugiej części rozgrywki? Jak upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu i punktować jednocześnie za kombinacje planszy głównej oraz ruch dinozaurów po rzece?

Plezjozaury to bardzo prosty pomysł na rozszerzenie, który działa niejako automatycznie. Rozgrywka z nim toczy się niezwykle płynnie. Sprawdza się też dobrze w grze dwuosobowej i dostarcza potrzebnej frajdy do gry i satysfakcji ze skombowania akcji. Robimy tu dwa w jednym, zaś akcja rozgrywa się na dwóch planszach naraz. Mi, Plezjozaury spodobały się bardzo. Cenię je przede wszystkim za tę płynność rozgrywki, ale i za dodanie do gry delikatnej warstwy decyzyjnej. Każdorazowo, przed wyborem nowego dinozaura z miseczki, muszę rzucić okiem na planszę rzeki i zastanowić się, czy jednak nie powinnam zadbać o szybszy spływ plezjozaurów po rzece.

Pterodaktyle

Pterodaktyle to gady latające, nie dziwi więc fakt, że plansze tego dodatku dokładamy do górnej części planszy głównej. Podobnie jak w poprzednim rozszerzeniu, tutaj też dostajemy pięć dwustronnych planszetek oraz dziesięć meepli gadów. Planszetki przedstawiają gniazda z różnymi niespodziankami, zaś skrzydlate pterodaktyle pomalowano na piękny niebieski kolor nader często mylący się z również niebieskim kolorem stegozaurów z gry głównej. Ten dodatek jest ciut bardziej skomplikowany. Na początku gry, gracze losują z woreczka po dwa dinozaury, które umieszczają w dwóch gniazdach górnej planszetki z wizerunkiem jajek. Te dinozaury wyklują się w trakcie gry, lecz tylko wtedy gdy usiądzie na nich pterodaktyl. Plansza gniazd podzielona jest na trzy strefy: A, B i C. By umieścić pterodaktyla w kolejnej strefie, gracz musi posiadać choć jednego z tych skrzydlatych gadów w strefie poprzedniej. Poszczególne gniazda przynoszą różne korzyści w trakcie gry lub w końcowym punktowaniu. Gracze mogą tu uzyskać po prostu wskazaną liczbę punktów zwycięstwa lub punktować dodatkowo za określony gatunek dinozaura lub nawet za liczbę pterodaktyli u sąsiada. Strefa C planszy gniazd (do której dotrzeć nie jest tak łatwo, wymaga bowiem zdobycia podczas rozgrywki przynajmniej trzech pterodaktyli) nagradza gracza albo siedmioma punktami zwycięstwa albo odpornością na wyniki rzutów kostki. Ten ostatni bonus jest o tyle kontrowersyjny, że zanim gracz zdoła dotrzeć do owego gniazda, rozgrywka jest w swojej ostatniej fazie. To pozostawia pewne poczucie niedosytu.

Pterodaktyle to rozszerzenie oferujące sporo wolności. Tutaj faktycznie latamy w powietrzu i decydujemy: skubnąć coś tu, czy tam? Raz możemy zagrać tak, by w sprzyjającym nam momencie gry powołać do życia rozwijającego się w jajku dinozaura i wstawić go dokładnie tam, gdzie chcemy. Innym razem zdecydujemy się na granie pod określony gatunek i wzmocnione punktowanie za ten kolor meepli na planszy. Gdy uśmiechnie się do nas los i złapiemy kolejnego ze skrzydlatych potworków możemy szarpnąć się nawet na wysoko położone gniazdo za 7 punktów. Ten dodatek słabiej działa w rozgrywce tylko dla dwóch osób. W woreczku umieszczamy wówczas zaledwie 4 pterodaktyle i gracze nie mają za bardzo szans poszaleć w przestworzach. W takich rozgrywkach czuć lekki niedosyt. Znakomicie za to bawiłam się tym dodatkiem w rozgrywkach wieloosobowych.

Czy warto łączyć żywioł wody z żywiołem powietrza?

Moim zdaniem największą zaletą rozszerzeń do Draftozaura jest fakt, że można łączyć je razem w jednej rozgrywce. Taki sposób gry polubiłam najbardziej. Taka rozgrywka staje się zdecydowanie bardziej dynamiczna od czystej podstawki. Gracze różnicują się w swoich wyborach, mogą próbować innych ścieżek do wygranej w zależności od dociągu dinozaurów. Dochodzą kolejne, subtelne, ale widoczne, warstwy decyzyjne. Rozgrywkę z dwoma dodatkami naraz polecam Wam najbardziej.

Bardzo dobrze, że rozszerzenia do Draftozaura pojawiają się w Polsce w jednym pakiecie. Gdybym miała wybrać tylko jeden z dodatków, pewnie po krótkim wahaniu wskazałabym na Plezjozaury (większa płynność rozgrywki i lepiej działa tu wariant dwuosobowy), ale po rozgrywkach z obydwoma rozszerzeniami nie chcę już grać inaczej. Zdecydowanie najlepiej bawię się przy wieloosobowych rozgrywkach z dwoma dodatkami naraz. To są takie rozszerzenia, bez których nie chciałabym już wracać do gry podstawowej. Gracze, którzy z jakichś powodów Draftozaura nie pokochali najprawdopodobniej się już z grą nie przeproszą, bo ani Plezjozaury ani Pterodaktyle nie wprowadzają żadnej rewolucji do reguł (typu uderzenie wielkiego meteorytu). Uważam jednak, że osobom, którym spodobał się Draftozaur, te dodatki rzeczywiście odświeżą rozgrywki.

Już chyba wspominałam, że bardzo podoba mi się oprawa graficzna tej gry przygotowana na rynek polski. Co prawda rysunki na planszetkach dodatków leciutko odbiegają od zadrukowań planszy głównej, nie tworzą więc razem tak zupełnie jednorodnego puzzla, ale to już naprawdę drobny szczególik i czepialstwo. Nieco przeszkadza też kolor pterodaktyli, który niewiele różni się od koloru jednego z głównych gatunków dinozaurów. Poza tymi zastrzeżeniami, oba dodatki są naprawdę warte polecenia i wypróbowania, lecz powtórzę już chyba po raz trzeci: naprawdę rozwijają skrzydła (i płetwy) w połączeniu ze sobą i w rozgrywkach wieloosobowych.

 

 

Dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia za przekazanie dodatków do gry Draftozaur do recenzji

 

0 Udostępnień