Boso przez świat, czyli podróż pełna skojarzeń
Jedną z największych fascynacji mojego dzieciństwa były mapy. Atlasy geograficzne, mapy świata, przyglądanie się kształtom kontynentów, zarysom granic politycznych, śledzenie biegu rzek. Najciekawszą lekturą – miesięcznik Poznaj Świat. Najpiękniejszym prezentem – dwie duże mapy ścienne: fizyczna świata i polityczna Europy (która, choć już dawno nieaktualna, wciąż wisi w rodzinnym domu). Ta fascynacja nie przeszła mi do dzisiaj. W dorosłym życiu mapy stały się już bardzo praktycznym narzędziem: pierwszym etapem wyprawy – planowaniem trasy. Teraz nie głaskałam ich już z bezbrzeżnym szacunkiem czystymi rękami, nie zachwycałam się tylko błękitem oceanów i soczystą zielenią lasów tropikalnych; teraz gięłam, mięłam, a nawet coś tam dopisywałam, zaznaczałam, rysowałam. Ale żeby zaraz flamastrem? Czytaj dalej