Gra z jajem – prosto na święta
Gra z jajem – wersja rozszerzona to znana i ceniona gierka imprezowa typu memory, wzbogacona o dodatki świąteczne. Teraz nie tylko w dni powszednie, ale i świąteczne, możemy wyciągnąć ją na stół, by rozbawić dwie do nawet ośmiu osób. Co więcej, nada się nie tylko na nadchodzące święta zimowe, ale i te wielkanocne, gdyż zawiera dodatki: Pisanka oraz Boże Narodzenie.
Autorem gry jest Charles Bossart, zaś w Polsce pojawiła się za sprawą wydawnictwa Muduko. Mieści się w małym pudełku zawierającym 73 karty oraz kilka żetonów jajek. Ta zawartość wystarczy do dość zwariowanej zabawy w liczenie jajek pojawiających się na kartach, reprezentujących kolejne klatki filmu. Znajdujemy się bowiem w filmowej stolicy Cannes, w którym to miejscu uczestniczymy w projekcji własnego filmu. Ale jaja.
- Współpraca reklamowa. Grę z jajem otrzymałam do recenzji od wydawnictwa Muduko, za co bardzo dziękuję. Wydawnictwo nie miało wpływu na treść tej recenzji.
Do pierwszej, zupełnie podstawowej, wersji rozgrywki wchodzi niewielu aktorów: zaledwie 35 kart z wizerunkami jaj, kur i lisów. Z przetasowanej talii karty te wykładane są losowo w stosie na środku stołu: jedna na drugiej. To właśnie wykładane karty tworzą nasz film. Zadaniem graczy jest zrobienie cięcia, czyli przyklepanie filmu dłonią w momencie, gdy naliczą 5 jaj. Ten, kto był najszybszy w owym liczeniu zdobywa punkt reprezentowany przez część skorupki jajka. Gracz, który jako pierwszy zdobędzie 3 punkty, wygrywa całą rozgrywkę. Sercem zabawy są współzależności występujących w filmie aktorów. Otóż kura pojawiająca się w filmie siada na dostępnym (wyłożonym wcześniej) jajku i powoduje, że staje się ono niedostępne. Musimy zatem odjąć w pamięci jedno z dostępnych jajek, które dotychczas naliczyliśmy. Z kolei lis porywa kurę, tym samym czyniąc jajo, które ona wysiadywała, na nowo dostępnym.
I to właściwie wszystkie zasady Gry z jajem. Aby sprawdzić, czy gracz przyklepujący film nie popełnił błędu możemy odtworzyć film w zwolnionym tempie wykładając zagrane w rundzie karty jedna po drugiej i od razu rozpatrując ich efekty. Najlepsza zabawa zaczyna się, gdy zaczynamy dodawać do rozgrywek kolejne karty z pudełka. Przedstawiają one kolejnych aktorów zdolnych nieźle namieszać podczas naszej projekcji.
Pojawia się i znika
Wszystko zależy tu od kolejności zagrywanych na stół kart-aktorów i ich wzajemnego oddziaływania. Karty oddziałują nawet na karty, które pojawiły się kilka ujęć wcześniej, nie tylko bezpośrednio przed sobą. Tytułowe jaja pojawiają się i znikają. Gracze zmuszeni są zatem coraz więcej spamiętać.
Dodawanie kolejnych kart aktorów stawia nam większe i większe wyzwanie. Na przykład pies ma moc odgonienia kolejnego lisa – tego, który dopiero się pojawi. Nie wolno nam o tym psie zapomnieć. Dżdżownica skusi następną kurę, która tym razem nie usiądzie na jajku. Rolnik zabiera na zawsze wszystkie dostępne jajka, kogut natychmiast kończy film każąc graczom podać aktualną liczbę dostępnych jaj, a strusie jajo jest tak wielkie, że żadna kura na nim nie usiądzie i liczy się za dwa zwykłe jaja. Jednak rolnik jest w stanie je podnieść. Jest nawet lis przebrany za kurę, który zachowując się jak prawdziwy lis, usypia czujność zagranego wcześniej psa. I tak to się kręci. Dodanie wszystkich aktorów to już zabawa dla prawdziwych wariatów.
Gra z jajem. Konkretnie z Pisanką
Dodatki jeszcze ubarwiają tę grę. Dodatek Pisanka wprowadza kilka kart jajek pisanek, zajączków i czekoladowych kur. Na pisankach nie siądzie żadna kura poza tą czekoladową, a rolnik nie waży się ich tknąć, choć czekoladową kurą się zaopiekuje. Na to wszystko wkracza wielkanocny zajączek, który na wejściu przemalowuje dostępne jajka na pisanki – i masz babo placek. Liczcie sobie, ile tych jaj teraz jest.
Gra z jajem na czasie. Boże Narodzenie
Ten dodatek też mnie ubawił. Tworzymy tu film prawdziwie świąteczny: o prezentach, ich pakowaniu, Mikołaju, elfach i niesfornych dzieciach. Tu musimy pamiętać każdy kadr. Jajo staje się niedostępne nie tylko, gdy siądzie na nim kura, lecz również w przypadku, gdy pojawi się w filmie razem z jednym papierem prezentowym oraz elfem, który to wszystko pakuje. Mało tego, elfy i papier występują w różnych kolorach, zatem przy lepszej wyobraźni reżysera możemy bawić się również w wariant z oddziaływaniem kart na siebie jedynie jeśli są w tym samym kolorze. Na to wszystko przychodzi Mikołaj, który bez pardonu zgarnia wszystkie zapakowane jajka do swojego wora – na zawsze. Uwaga na łudząco do niego podobnego świętego Wieśka rolnika, który… działa jak rolnik. Jest po prostu podobny do Mikołaja. Najlepsze są dzieciaki: rozpakowują wszystkie zapakowane jajka – te znowu są w grze. Dzieci też występują w różnych kolorach…
Gra z jajem – reaktywacja. Czyli świąteczna wersja rozszerzona – podsumowanie
Grę z jajem w wersji podstawowej poznałam dwa lata temu i z miejsca mnie rozbawiła. To tytuł przeznaczony na 15 – 20 minut imprezowej rozgrywki, ale wymagający od graczy spostrzegawczości i nieźle ćwiczący pamięć. Zasady są banalnie proste, ilustracje czytelne i zabawne, całość dobrze siedzi w temacie, choć wydawałoby się, że jajko i kura to temat, z którego za wiele wykrzesać się nie da, a film o tym będzie katastrofą… Otóż nie. Ten film jest doskonałą komedią! Gra z jajem to śmieszna, mała i sprytna gierka, w sam raz na luzackie, świąteczne lub nie, granie. O dziwo, dobrze działa również w rozgrywkach dwuosobowych, co jest nie tak typowe dla typowych imprezówek. Gra z jajem miała sporą regrywalność już w wersji podstawowej dzięki możliwości dowolnego dołączania kolejnych kart do rozgrywki. Dodatki dobrze spinają się z tematem i wprowadzają jeszcze więcej opcji i zabawy. Szczególnie wersja z pakowaniem prezentów w różnokolorowy papier i odpakowywanie ich przez ubrane w kolorowe piżamki dzieciaki, to spore wyzwanie dla umysłu i naszej pamięci. Okazuje się, że mało kto potrafi sprawnie liczyć do pięciu. Głównie wśród dorosłych, bo dzieci tę pamięć mają jednak lepszą – szczególnie do prezentów. Podsumowując, Gra z jajem to fajna gra imprezowa: szybka, prosta w zasadach, zabawna, ale też przy tym całym swoim minimalizmie nieźle ćwicząca pamięć i testująca naszą bystrość. Ja bardzo ją polecam nawet jako prezent zapakowany w świąteczny papier pod choinkę. Uważajcie tylko, żeby jakiś dzieciak w równie świątecznej piżamce nie sprzątnął jej Wam sprzed nosa.
Dziękuję wydawnictwu Muduko za przekazanie gry do recenzji