Bandido oraz Bandida – kooperacja za kratami

Bandido oraz Bandida to kolejne propozycje w serii małych gier HelvetiQ wydane w Polce przez IUVI Games. Różnią się charakterem od poprzedniczek, choć wciąż mieszczą w zgrabnych pudełeczkach i składają po prostu z talii podłużnych kart. Ich autorem jest Martin Nedergaard Andersen, a przeznaczone są dla 1 – 4 graczy na kwadrans rozgrywki. Co najważniejsze, są to gry kooperacyjne. A cała kooperacja odbywa się w więzieniu.

Tunel do tunelu, nie ma jak w więzieniu – Bandido

W tym pudełku znajdziemy 69 kart tuneli oraz 1 kartę przedstawiającą groźnego Bandido siedzącego w celi i rozważającego możliwe drogi ucieczki. Naszym zadaniem jest powstrzymanie go. Bandido jest grą kooperacyjną, zatem gracze łączą tu siły i razem albo przegrają albo wygrają. Częściej przegrają. Wygrają, jeśli uda im się zablokować wszystkie tunele wychodzące z celi więźnia, tym samym odcinając mu wszelkie opcje wyjścia.

  • Współpraca reklamowa. Obie gry otrzymałam od wydawnictwa IUVI Games do recenzji. Wydawnictwo nie miało wpływu na treść tej recenzji

Na początku gry na stole znajduje się tylko karta Bandido, na której widnieć będzie, w zależności od poziomu trudności, 5 lub 6 otwartych wyjść. W swojej turze gracz zagrywa jedną z trzech posiadanych na ręce kart, dokładając ją do wyłożonych już kart w ten sposób, by połączona była i pasowała do sąsiadujących z nią kart. Krótko mówiąc, tunele muszą się ze sobą łączyć. Rozgrywka trwa do momentu, w którym albo uda się zablokować wszystkie tunele albo skończą się karty w talii dobierania.

Karty tuneli przedstawiają różne rodzaje pozakręcanych i rozwidlających się tuneli, a niektóre zakończone są ślepym wyjściem i świetnie służą do zamykania Bandido drogi ucieczki. Jest ich jednak w talii za mało, by całą swą strategię móc oprzeć na losowym dociągu i czekaniu na ich pojawienie się. Gracze szybko orientują się, że kluczowe jest zapętlanie korytarzy i takie pokierowanie Bandido, by mógł jedynie kręcić się po zaułkach tuneli jak w matni. Gracze muszą uważać, by dołożeniem kolejnej karty nie zwiększać możliwości ucieczki Bandido: karty wypadałoby dopasowywać tak, by z dwóch możliwych wyjść tworzyły tylko jedno, a nie na odwrót. W kooperacji łatwe to jednak nie jest i mimo, że gracze mogą tu swobodnie komunikować się i ustalać sposób postępowania, to i tak często o wyniku rozgrywki decydować będzie po prostu szczęśliwy dociąg kart.

Zejdźmy do parteru

Przyznam, że ta gra jest efektowna, a łamigłówka z odcinaniem kolejnych dróg ucieczki powoduje, że każdy od razu chce spróbować swoich sił. Gracze szybko zostają jednak sprowadzeni do parteru trudnością tego zadania, gdyż przy losowym dociągu kart tuneli, chcąc nie chcąc częściej pomagamy Bandido niż go blokujemy. Inna sprawa, że to jest gra, w której trening czyni mistrza i z partii na partię uczymy się, jak skutecznie tworzyć pętelki z kart tuneli. Czasem pomaga też zwykły łut szczęścia, bo nie należy ukrywać, że nie tylko komunikacja graczy, ale i dociąg kart gra tu dużą rolę. Wygramy, czy przegramy i tak znajdziemy się na parterze… A to dlatego, że dokładanie kolejnych kart tuneli powoduje, że obszar rozgrywki rozrasta się i przesuwa w zupełnie niekontrolowalnym kierunku i szybko orientujemy się, że Bandido to gra, którą najlepiej jest rozgrywać na podłodze.

Złap, uwolnij, pomóż tej miłości – Bandida

Bandida to kolejna samodzielna gra z tej serii, której zasady są właściwie identyczne – poza kilkoma detalami. Przede wszystkim, pośród kart tuneli napotkamy też karty tuneli z przedmiotami (łopatą, mapą, dynamitem itp.), których efekty musimy rozpatrzyć natychmiast po dołożeniu. Po drugie, gra ta oferuje trzy warianty rozgrywki. Pierwszy, podobnie jak w Bandido, polega na zamknięciu wszystkich dróg ucieczki. W drugim wariancie nasz cel się diametralnie zmienia: tu chcemy Bandidę uwolnić. Szkopuł w tym, że Bandida ucieka po drabinie. Dlatego też wtasowujemy jedną jedyną kartę drabiny do talii dobierania i gramy tak dopóty, dopóki nie zagramy tej karty, jednocześnie zamykając wszystkie wyjścia z tuneli. Najzabawniejszy jest jednak wariant trzeci, do którego potrzebujemy też superkarty Bandido z poprzedniej gry. Ten wariant nazwano ucieczką kochanków. Kochankowie również uciekają po drabinie. Naszym celem jest zagranie w trakcie partii tak karty drabiny, jak i superkarty Bandido oraz zamknięcie wszystkich wyjść korytarzy zanim wyczerpie się talia dobierania. No, powodzenia.

Gdybym miała wybrać tylko jedną z prezentowanych dziś gierek do swojej kolekcji, zdecydowałabym się na Bandido. Bardziej podoba mi się czysta zabawa w łączenie tuneli i próby zapętlania korytarzy. Karty przedmiotów w Bandidzie wydają mi się zakłócać płynność rozgrywki. Część z nich jest pożyteczna, część utrudnia jeszcze zadanie graczom. Ich efekty zazwyczaj odwołują się do liczby posiadanych kart na ręku lub nawet odrzucania kart ze stołu. Dla mnie wywołuje to już zbyt duży rozgardiasz w i tak dość losowej zabawie. Z drugiej strony jednak, podobają mi się oferowane trzy warianty rozgrywki i muszę przyznać, że szczególnie partie włączające do zabawy drugiego więźnia wywoływały ekstra emocje. W takim wariancie zdajemy się już na los, bo i karta drabiny, i karta Bandido pojawiają się w grze w najmniej spodziewanym momencie. Warto, by gracze byli na to przygotowani trzymając na ręce karty pozwalające szybko domknąć cały system.

Obie gry są jednak niezależne i powinny zainteresować graczy ceniących kooperację, ale też takich, którzy nie zrażają się początkowymi trudnościami. Te gierki potrafią sfrustrować co bardziej niecierpliwych, bo często zdarza się, że na ostatniej prostej, do ostatniego otwartego wyjścia nasz współgracz dołoży rozwidlający się tunel, co szybko sprowadza nas do punktu wyjścia. Tak Bandido, jak i Bandida to typowe fillerki, wypełniające czas między cięższymi tytułami. Dla fanów kooperacji to całkiem ciekawe – bo nie proste – tytuły do wypróbowania.

 

 

Bardzo dziękuję wydawnictwu IUVI Games za przesłanie gier do recenzji

 

0 Udostępnień