Hygge – wygoda w zasięgu łapki
Idzie zima. Lecz zanim spadnie pierwszy płatek śniegu, warto na długie zimowe wieczory się odpowiednio przygotować. Ubrać, ogrzać, otulić, porobić zapasy. Zapasy gier planszowych i karcianych również. Gra pod tytułem Hygge, której autorem jest japoński projektant Saashi, to najnowsza propozycja w serii małych i prostych gier HelvetiQ, wydana w polskiej wersji językowej przez wydawnictwo IUVI Games.
Cała seria charakteryzuje się zgrabnymi malutkimi pudełeczkami, w których zamknięto całkiem urocze, sprytne i przede wszystkim wyjątkowo proste karcianki, które zabrać możemy wszędzie i poczęstować praktycznie każdego miłośnika gier. Polską premierę miały opisywane tu Hygge, Kariba, Tucano, Bandido i Bandida. Dziś przedstawię Wam pierwszą z nich, a na dniach – kolejne gry z serii.
- Współpraca reklamowa. Grę Hygge otrzymałam do recenzji od wydawnictwa IUVI Games, za co bardzo dziękuję. Wydawnictwo nie miało wpływu na treść tej recenzji.
Hygge
Hygge to gra przeznaczona dla 2 do 4 graczy, na około kwadrans zabawy.
Podstawową mechaniką tej gierki jest zbieranie zestawów kart, połączone z zabawnym push your luck. Pudełko gry zawiera 70 kart, z których większość stanowią kolorowe karty przedmiotów, które chcielibyśmy zgromadzić w swojej zimowej dziupli oraz karty zwierzątek z symbolami łapek, które pomogą nam zgarniać przedmioty odpowiednich kolorów.
Gracze w swojej turze dobierają karty przedmiotów i zwierząt wyłożone na stole w specjalnym zestawieniu składającym się z kilku rzędów i kolumn. Gracz musi dobrać wszystkie karty z wybranego przez siebie rzędu lub kolumny i ułożyć je przed sobą, grupując identyczne przedmioty razem. W ten sposób gracze „wyszczerbiają” ułożony na środku stołu zestaw kart tak długo, aż na stole pozostaną nie więcej niż 3 karty. Wówczas aktywny gracz uzupełnia cały zestaw dostępnych kart z talii i ponownie rozgrywa swą turę wybierając jakiś rząd lub kolumnę. Raz na turę każdy z graczy może wykonać akcję przechowania zapasów. Wybiera wówczas jedno ze zwierząt wyłożonych przed sobą i przechowuje wraz z nim przedmioty w pasującym kolorze. Za każdy symbol łapki na karcie zwierzęcia może przechować dowolną liczbę kart przedmiotów jednego typu. Przechowanie zapasów to właściwie najważniejsza akcja w tej grze, gdyż to właśnie karty przedmiotów zachowane przez graczy dostarczą punktów zwycięstwa na końcu gry.
Rozgrywka trwa do momentu, w którym w zestawie na środku stołu nie pojawi się karta śnieżynki. Znajduje się ona gdzieś na spodzie talii, pośród ostatnich piętnastu kart. Pierwszy płatek śniegu natychmiast kończy grę. Gracze sumują wówczas przechowane na kartach przedmiotów punkty zwycięstwa. Co najzabawniejsze, muszą odjąć od nich punkty za karty przedmiotów i zwierząt wciąż wyłożone przed sobą, których nie zdążyli przechować. Te ujemne punkty są dobrym rozwiązaniem, gdyż wprowadzają nieco napięcia do wyjątkowo prostej przecież rozgrywki i pozwalają na pewne igranie z losem: kiedy pojawi się pierwszy śnieg? Czy zdążymy pozyskać i jeszcze zachować upragnioną czapkę lub szalik?
Decyzje graczy polegają przede wszystkim na zbieraniu odpowiednich kart zwierząt i pasujących do nich kolorem kart przedmiotów – niektóre ze zwierząt znajdują się na trójkolorowym tle, zwiększając nasze możliwości. Z jednej strony graczom zależy na jak najdłuższym czatowaniu na odpowiednie przedmioty – wszak karty tego samego typu mogą być zebrane przez jedno zwierzątko. Z drugiej strony, dłuższe czekanie na pojawienie się identycznych przedmiotów wiąże się ze sporym ryzykiem: a nuż nie zdążymy przechować wszystkich przedmiotów przed nadejściem zimy? Pamiętać musimy, że w każdej turze zachować możemy zaledwie jedno zwierzę z przynależącymi do niego przedmiotami. Czy warto się zatem śpieszyć i gromadzić zapasy systematycznie, co turę? Oto dylematy stojące przed graczem.
Chyba najśmieszniejsze są dwie pierwsze rozgrywki w Hygge, podczas których gracze jeszcze nie czują kiedy jest ten najlepszy moment na rozpoczęcie skrupulatnego przechowywania zapasów, a zima – jak to zima – całkowicie nas zaskakuje. No i sypią się ujemne punkty. Taki tu mamy klimat. Hygge bywa dzięki temu gierką całkiem pocieszną.
Hygge to dobra propozycja do bardzo lekkiego, rodzinnego grania. Bez problemu możemy zaprosić do rozgrywki również dzieci, a poza bardzo łatwymi regułami sprzyja temu też oprawa graficzna gry. Misie, jeżyki i wiewiórki gromadzące zapasy na zimę zilustrowano tu rzeczywiście w skandynawskim duchu hygge: aż chce się założyć ciepłe skarpetki, otulić pledem i pochrupać orzeszki.
Graczom obeznanym z planszówkami rzuci się pewnie w oczy pewna jej powtarzalność, czy losowość, a po kilku rozgrywkach mijają też większe emocje towarzyszące pierwszym partiom. Młodsi gracze pozostaną wierni Hygge przez dłuższy czas niż dorośli. Jednak niezaprzeczalnym atutem tak Hygge, jak i całej serii gier HelvetiQ, jest ich niewielki rozmiar, prostota zasad, szybkość rozgrywki, przystępność dla każdego. No i mała iskierka humoru. Każda z pięciu gierek, które miałam okazję poznać, jest na swój sposób zabawna.
Mi bardzo podoba się spójność całej serii tych gierek: ich kompaktowy identyczny rozmiar oraz niesztampowy wymiar kart o bardzo charakterystycznych ilustracjach: w innym stylu dla każdej gry; stylu dostosowanym do tematu rozgrywki.
W najbliższych dniach zapraszam na kolejne krótkie recenzje pozostałych gier z serii, tak byście mogli zdecydować, po które z nich będziecie chcieli wyciągnąć zmarznięte łapki.
Dziękuję Wydawnictwu IUVI Games za przekazanie gry do recenzji













